karty.


Dzisiaj miały być wybory, ale chuj, no nie ma. Niby już się zastanowiłam, jak je ugryźć – dość szybko, bo ostatnio staram się praktykować spontaniczność dla sportu, gdyż z całym tym “wolnym czasem” łatwo popaść w tęgie, długie, katorżnicze rozkminy i oduczyć się w niebywałości teraźniejszych przemian, intuicyjnych impulsów, sprawiających frajdę czy tam pożogę – jedno licho, ważne, że się dzieje.

No, w pierwszej wersji miałam śmignąć rowerkiem do rodziców, żeby zabrać tę kartę i coś tam nabazgrać, dać jakiś donośny głos, szczeknąć raźno, zamiauczeć znacząco. Szybko zmieniłam zdanie, kiedy doczytałam o bezprawiu, nieważności, braniu udziału w przestępstwie, możliwości krwawej zemsty władzy na moim nic nieznaczącym żytku, i że ten Andrzej tak czy srak wygra, to na chuj pajacować.

W ostatecznym wydaniu miałam to jebać. To znaczy, do rodziców i tak chętnie bym skoczyła, choć boję się, że zarażę ich tym syfem, bo mogę i wtedy głupio. Z drugiej strony, co ze mnie za fatalistka, skoro miałabym porzucić – dla ratowania życia – sens wieczystej mantry egzystencjalistów “i wszyscy umrzemy”. No, to mogłabym już jechać, już się poświęćmy jak te jajka i smakujmy bliskość podobnież jak wcześniej, bo co za różnica dla kostuchy, no co.

Mogłam więc jechać i sobie nie zagłosować. Nie, że wyrzucić tę kartkę do śmieci, dać psu do podarcia, spalić ją nad zlewem czy inne performanse odwalić w celu unaocznienia wszystkim poziomu mojego wkurwu, bo bardzo dobrze wiem, że nikogo to nie obchodzi. I tak faktycznie temat podejmując, niewiele we mnie wkurwu zostało do rozporządzenia od tego bezczynnego siedzenia na dupie, więc oszczędzam go na bardziej wkurwogenne ery.

Bliżej moim wrażeniom do zdziwienia nad wachlarzem chorych możliwości, zrozumienia dla powszechnej durnoty i współczucia każdemu stworzeniu – i tym, co muszą znosić te dyrdymały i tym, co je w zaściankowości swojego umysłu generują wytrwale.

Naprawdę, nie jestem wnerwiona. Chciałam tę kartę zwyczajnie olać, zabrać se do domu, zostawić i wykorzystać do notatek, coby śmierci naszych drew na zatracenie nie puścić. Chociaż moje zapiski to nic innego jak gówno ponieważ – przy okazji indywidualnych studiów nad hamletyzmem w zarazie (wiecznej, bo my ludzie-kanalie) – przekonałam się, że nie da się z nich bicza ukręcić. Z tego miejsca przepraszam wszystkie te lasy różnodrzewne, z których robiony jest kibel dla mojego gówna. Teraz jest mi przykro, ale spokojnie, to przejdzie.

lasek lepszy od lasek,
pozdro mordy.

Na szczęście już nie muszę wybierać ani wymyślać sposobów na zagospodarowanie cennego białego złotka, bo tę nieśmieszną farsę anulowano, za co wdzięczna jestem tylko z przekonania, że wdzięcznym być należy zawsze i wszędzie.

Wehikuł czasu to tylko piosenka, w drwinie łącząca pokolenie X i Y, a także niektóre, pewnie bardziej zaawansowane jednostki z XD. Nawet jeśli istnieje prawdziwe urządzenie “cud”, co “odwróci los” i pójdziemy razem do klubu “Puls” ze “wspaniałymi ludźmi”, którzy “powrócą już”, to papieru w drzewo nie zmieni, bo jeśli tak by mogło się wydarzyć, to ten cały Dark nie miałby sensu i chuj, dupa i kamieni kupa. Rząd, twór niby odległy, choć rowki w jego buta podeszwie czuję na gardle jako żywo, mówi, że te karty to na później odłoży, na jakąś kupkę pewnie albo stosik i do piwnicy, za słupek, gdzie piec już nagrzany, tuż obok Konstytucji.

A co, jeśli nawet nie spalą się te sterty przypadkiem i nikt ich niechcący kawą nie zaleje i nastąpi to „później”, ale w takim modelu, że w kimś zapłonie świeża do rządu żądza, a w kimś innym ogień wygaśnie, bo, na ten przykład, umrze (jak wszyscy – wesoło przypominam)?

Tak siedzę i myślę sobie o papierze. Obok mnie leży zeszyt i książka, dalej chustki na łzy z oka i rozlane herbaty, w kiblu rolki turlają się rubasznie po pralce, z sąsiadką wysyłamy sobie z okien samoloty, a do kalendarza, dla zasady, wpisuję: “medytacja, pranie, umyć kibel, drzemka”.

Rodzice są naprzeciwko lasu. Las jest naprzeciwko rodziców.

Wsiadam i jadę, tu i teraz,
dokonuję wyborów na miarę epoki.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *